Read Diabelski cmentarz from the story Paranormalne historie na faktach by superior112 with 254 reads. straszne, fakty, tajemnicze. Diabelski cmentarz na Syber
Choć policjantom trudno zachować powagę, nie bagatelizują sprawy i pojawiają się w domu kobiety - dokładnie w czasie, kiedy rzekomy duch zwykle nawiedza dom starszej pani. Ku zdziwieniu komisarz Polakowskiej za oknem pojawia się tajemniczy mężczyzna - starannie ucharakteryzowany, przebrany w rybacki strój.
Film użytkownika UrbexAmator (@urbexamator) na TikToku: „Nawiedzony komisariat #urbexamator #opuszczone #youtube #urbex”.URBEX AMATOR | Premiera 26.12.2022 o godzinie 18:00 Scary Sinister Beast - Scary Horror Music - PureAmbientDrone.
W KPP w Pile powstał Komisariat Małego Policjanta. To pomieszczenie przeznaczone do prowadzenia działań profilaktycznych dla najmłodszych mieszkańców Piły oraz powiatu pilskiego. Oficjalne otwarcie odbyło się z
Nawiedzony dom w Proboszczewicach to jedno z tych miejsc, do których chcieliśmy pojechać od bardzo dawna. Nawiedzony komisariat w Konstancinie. 1080p. Gazeta
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. Opuszczony komisariat policji w Konstancinie - Komisariat z zewnątrz Informacje Miejsce Lokalizacja Kategoria Skrócony opis Opuszczony komisariat policji w Konstancinie. Budynek od zewnątrz wygląda niezwykle klimatycznie - cegła i niebieskie drzwi i kraty tylko dodają uroku. Podobno ten opuszczony budynek jest nawiedzony. Zobacz opis miejsca Dodaj komentarz Zobacz więcej zdjęć. Moje podróże. Jak być może zauważyliście, strona ta nie była ostatnio zbyt często aktualizowana. Nie znaczy to, że zaniechałem eksploracji - jedynie tyle, że chwilowo jestem zajęty innym projektem, zwanym Fshoq! - Podróże i Fotografia, na którym opisuję swoje przygody podróżnicze, dodaję poradniki fotograficzne oraz opisuję sposoby na to, jak zdrowiej żyć. Jeśli jesteście ciekawi moich wypraw oraz fotografii, zajrzyjcie koniecznie na tę stronę. Kiedy już dostatecznie rozwinę projekt Fshoq!, tak jak udało mi się z Into the Shadows, powrócę tu i na powrót zacznę opisywać swoje eksploracje opuszczonych miejsc. Do zobaczenia!
Opuszczony komisariat w Konstancinie obecnie Są w Polsce takie opuszczone miejsca, wokół których wyrastają legendy. Niesamowite historie. Z opowieściami o duchach tak to już jest, że zwykle są maską, pod którą kryją się dawne tragedie. W przypadku tego opuszczonego komisariatu w Konstancinie istnieje podejrzenie, że jest to właśnie jedno z takich miejsc. Konstancin, a dokładniej Konstancin-Jeziorna, to położona pod Warszawą mała miejscowość uzdrowiskowa. Jadąc do tego opuszczonego miejsca nie da się nie zauważyć, że jego okolicę wypełniają piękne wille zamożnych ludzi. To właśnie tutaj znajduje się komisariat, w którym jeszcze kilka lat temu pracowała policja. Willa ma obecnie około 80 lat. O co chodzi z duchami? Już piszę. Część paranormalna W ostatnim czasie konstanciński duch zrobił niemałą karierę, do której bez wątpienia przyczyniła się telewizyjna relacja TVN'u. Komisariat stał się miejscem poszukiwaczy duchów, zdarzało się nawet, że ludzie w nim nocowali, aby usłyszeć szwędające się po obiekcie zjawy. Tak oto pojawiła się legenda Niebieskiego Upiora: dawnego funkcjonariusza NKWD lub może UB'eka. Zacznijmy od części fantastycznej, czyli relacji, jaką przedstawił portal 4wymiar - myślę, że to źródło będzie do tego celu idealne. Według nich policjanci, którzy tu pracowali, wspominali o tajemniczych krokach, odgłosach, dźwiękach - praktycznie każdej nocy. Według nich nawet sam były komendant policji w Konstancinie twierdził, że ktoś chodził po skrzypiących schodach czy korytarzach, choć nikogo tam nie było. Zjawa bez skrępowania spacerowała po całym piętrze, chodź głównie po pomieszczeniu nad dyżurką. Portal dodaje, że policjanci, którzy zostawali na nocnych dyżurach wręcz nie mogli się doczekać, kiedy w końcu rano będą mogli opuścić stary komisariat. Ekipa 4wymiaru i projektu o nazwie "Projekt NPN" twierdzą, że "zebrane przez nas informacje i materiały świadczą jednoznacznie, że mamy tutaj do czynienia z autentycznymi przypadkami manifestacji niewidzialnej siły". Dalej czytamy, że policjanci pracowali jedynie na odnowionym piętrze. Czytamy też, że w budynku od początku jego powstania pracowały jedynie służby mundurowe: po wojnie NKWD i UB, później policja. Podobno na pierwszym piętrze przesłuchiwano więźniów politycznych. A teraz zanurzmy się w mistycyzm. Oto historia numer jeden. Piętro nawiedzonego komisariatu w Konstancinie. To właśnie tutaj podobno chodzi tajemnicza zjawa. Około północy dyżurny na parterze usłyszał, jakby ktoś w pokoju nad nim skoczył z parapetu okiennego na podłogę. Policjant na początku nie zareagował. Po chwili jednak usłyszał kroki kogoś lub czegoś zstępujące z piętra na dół. [...] Kroki były coraz głośniejsze. [...] W pewnym momencie spostrzegł, że drzwi do pokoju delikatnie się uchylają. [...] Sięgnął do stojącej niedaleko metalowej szafy pancernej i wyjął z niej karabin automatyczny typu „kałasznikow”. Włożył nabój do komory, przeładował, wycelował w drzwi i czekał… [...] Ale wszelkie głosy ucichły. [...] - Kiedy uświadomiłem sobie, że nikt nie wszedł do dyżurki, powolutku podszedłem do biurka i przez radiostację ściągnąłem radiowóz, nie puszczając już ich na patrol. Po prostu bałem się. – opowiada pełniący wówczas dyżur policjant. Jego relację potwierdzają inni funkcjonariusze. W obecnie opuszczonym komisariacie podobno działo się dużo więcej paranormalnych zdarzeń. Jeden z pracujących tu policjantów w 2001 roku spotkał rzekomo "postać w mundurze oficerskim". Tak oto trafiamy na historię numer dwa. Pełniłem służbę w patrolu wraz z kolegą. Na stanowisku dyżurnego był policjant z 30-letnim doświadczeniem. W pewnym momencie bez użycia kryptonimu, wezwał mnie przez radio: „Szybko! Do mnie!”. Sądziłem, że ktoś włamał się do Komendy. [..] Po wejściu do dyżurki zobaczyłem siedzącego w fotelu kolegę. Był przerażony i roztrzęsiony! W rękach trzymał przeładowaną broń automatyczną. Powiedział mi, że ktoś wszedł do dyżurki. Zapytałem o szczegóły. Zaczął opowiadać, że spostrzegł, jak nagle z korytarza wszedł mężczyzna w mundurze. Dyżurny nie potrafił określić, jaki to był mundur, tzn. do jakich jednostek mógł należeć. Stwierdził jedynie, że na pewno była to postać w mundurze, i co ważne i charakterystyczne mężczyzna ten miał wysokie, oficerskie buty. Przechodząc przez korytarz, spojrzał w stronę pełniącego dyżur kolegi. Po chwili, trwało to około kilku sekund, mężczyzna ten cofnął się, wszedł za róg korytarza i… zniknął! Wnętrze jednej z cel w opuszczonym komisariacie w Konstancinie. O co więc chodzi? Portal wysnuwa wiele różnych teorii. Jedna z nich mówi, że starą willę nawiedzają duchy zamordowanych tam na przesłuchaniach NKWD ludzi. Jest jeszcze ciekawsza, mówiąca o ukrytym skarbie z czasów II wojny światowej. Według niej do Konstancina uciekło bardzo wiele zamożnych osób z Warszawy, które ukryły tam swoje dobra, a duchy w komisariacie pojawiły się tam dlatego, że pilnują własnych, pochowanych skarbów. Historia rozwija się. Do gry wkracza TVN oraz medium, pani Alicja Ziętek. Kobieta zaraz po wejściu na piętro doznała wizji - jak twierdzi, skontaktował się z nią przebywający tam duch. Według niej widziała ona łysego mężczyznę po 40'stce, który siedział skulony w fotelu ubrany w płaszcz oficerski. Twierdzi ona, że duch nie może przejść "na drugą stronę", ponieważ dopuścił się tu wielu zbrodni i musi za nie odpokutować. Pragnie wybaczenia, nie jest groźny, szuka pomocy. Czy to wszystko może być prawdą, pozostawiam ocenie czytelników. Aczkolwiek bardzo polecam przeczytanie części drugiej. Część racjonalna Tak to już jest, że ludzie obdarzeni są wyobraźnią. To ona pozwala nam słyszeć dźwięki, których nikt nie wydał i widzieć postacie, których nie ma. Nie przychodzi mi do głowy lepsze miejsce na zbudowanie legend, niż opuszczony komisariat policji. Chyba największy harmider powstał wokół tego budynku po relacji w TVN'ie, po czym historia rozpoczęła własne życie - każdy o niej pisał, dodając coś od siebie. Tak narodziła się legenda ducha z NKWD lub z UB - Niebieskiego Upiora. Na początku obalmy kilka mitów. Przede wszystkim żadna z przytoczonych w części metafizycznej historii nie ma swojego potwierdzenia w faktach - ktoś zna kogoś, kto widział ducha, anonimowy policjant zeznał itp.. Również historia o tym, że policja zajmowała jedynie parter i mała się wchodzić na piętro nie jest prawdziwa - piętro również było użytkowane. Dorzućmy do tego fakt, że przed wyniesieniem się policji z budynku nikt nigdy nie słyszał o jego nawiedzeniu - wszystkie historie pojawiły się dopiero później. Nowy komisariat policji w Konstancinie. Drugi mit jest o tym, że w opuszczonym komisariacie kiedyś znajdowała się "katownia" UB lub NKWD. Ich siedziba rzeczywiście istniała, jednak znajdowała się w oddalonym o pół kilometra "Białym Dworku" na Królewskiej Górze. Tak więc ani UB, ani NKWD nigdy nie miały w tym budynku swoich siedzib. Burzy to wszystkie opowieści o duchach, do jakich dotarłem, gdyż są one oparte o ten właśnie fakt. Pozostała relacja paranormalna opiera się jedynie słowom kogoś, kto przedstawia się jako medium. Warto jednak powiedzieć, że ktoś jednak usilnie chce, aby legenda trwała, gddyż kilkukrotnie pozostawiono na śniegu wokół posterunku ślady oficerskich butów. Trzymając się dalej faktów historycznych i w ramach ciekawostek warto dodać, że jeśli już ktoś miałby szukać duchów, to warto się przyjrzeć pobliskiemu. "Placowi Sportowemu". W czasie okupacji hitlerowskiej zespół RKS Mirków rozgrywał tutaj swoje mecze, gdyż oficjalnie były zakazane. Wójt gminy przymknął jednak oko na posadzone przez piłkarzy drzewka, które służyły graczom za słupki bramek. 23 sierpnia 1943 roku w trakcie meczy KS "Papiernik" i KS "Wir-Mokotów" na terenie pojawiła się niemiecka żadnarmeria, zabijając piłkarzy i raniąc kibiców. Bez wątpienia na tej historii również można by było oprzeć kilka legend i mitów. Sam budynek został dopiero jesienią 2014 (i to za dziewiątym razem) sprzedany przez gminę w prywatne ręce - podobno na pobliskim "Placu Sportowym" ma powstać przedszkole. Sam budynek komsariatu w Konstancinie do dzisiaj jest opuszczony i coraz bardziej niszczeje. Obecnie obiekt jest zupełnie wymieciony z rzeczy wartościowych, nawet wymontowano kaloryfery. Klimatyczne są natomiast cele z wydrapanymi na ścianach napisami. Jeśli podobał Ci się ten materiał i nie chcesz przegapić następnych, serdecznie zapraszam do polubienia mojej strony na facebooku.
Włącz dostęp do 10577 znakomitych filmów i seriali w mniej niż 2 minuty! Nowe, wygodne metody aktywacji. Komentarze do: Nawiedzony komisariat w Konstancinie anonim87 (*.*. 2021-09-05 06:16:16 +5 Pieprzyć teraz moją nastoletnią cipkę - WWW.X17.FUN Odpowiedz anonim216 (*.*. 2021-09-05 06:11:21 +5 Pieprzyć teraz moją nastoletnią cipkę - WWW.X17.FUN Odpowiedz anonim221 (*.*. 2021-09-05 06:00:43 0 Pieprzyć teraz moją nastoletnią cipkę - WWW.X17.FUN Odpowiedz anonim95 (*.*. 2021-09-05 05:57:22 0 Pieprzyć teraz moją nastoletnią cipkę - WWW.X17.FUN Odpowiedz anonim27 (*.*. 2021-09-05 05:55:23 0 Pieprzyć teraz moją nastoletnią cipkę - WWW.X17.FUN Odpowiedz anonim46 (*.*. 2021-09-05 05:45:52 0 Pieprzyć teraz moją nastoletnią cipkę - WWW.X17.FUN Odpowiedz anonim237 (*.*. wysłano z 2021-07-10 10:25:06 0 i wszystko jasne. Odpowiedz anonim108 (*.*. 2021-07-09 16:39:15 0 W Ursusie tez jest taki opuszczony komisariat, nikt go nie chce kupic. Odpowiedz Autoodtwarzanie następnego wideo
Choć w filmach horroru mogą pojawiać się różne wątki, najbardziej przerażające wydają się być produkcje, w których pojawiają się duchy. Od dawna wiadomo, że te ostatnie potrafią wzbudzić uczucie lęku i przerażenia nawet u osób najbardziej wytrzymałych niektórzy z nas tak bardzo boją się duchów? W sumie trudno powiedzieć czemu duch może przerażać bardziej niż inne postacie z filmów horroru, takie jak wampir, zombie, czy też wilkołak. A może duchów boimy się bardziej dlatego, iż wiemy, że nie są one zwyczajną fikcją? Ale… czy duchy istnieją?Czy w rzeczywistości duchy istnieją?Czy duchy istnieją?Czy duchy naprawdę istnieją, czy są jedynie wytworem wyobraźni niektórych osób? Poza kinową i telewizyjną fikcją, w naszej codziennej rzeczywistości, relacje o duchach należą do prawdziwej rzadkości. Niemniej jednak wielu ludzi woli nikomu nie opowiadać o ewentualnych spotkaniach z duchami, przez co tak naprawdę nie znamy prawdziwej skali tego zjawiska. Większość osób woli nie mówić o duchach, nawet jeśli je kiedykolwiek spotkało, ponieważ boi się być posądzona o chorobę przyznają się do swoich paranormalnych doświadczeń o wiele chętniej wówczas, gdy mają pewność, że inne osoby też zobaczyły coś podobnego, a najlepiej w tym samym miejscu. Ale, czy są takie miejsca w których ludzie naprawdę widują duchy? Owszem!Jeśli chcesz się jednoznacznie przekonać, że duchy istnieją, powinieneś wybrać się do przynajmniej jednego z tych miejsc, w których naprawdę straszy. W samej Europie, w tym również w Polsce, istnieje kilka miejsc słynących z faktu, że są regularnie nawiedzane przez duchy. Ponieważ w niektórych ze wspomnianych lokalizacji zjawy postrzegane były niejednokrotnie, a na dodatek przez liczne osoby, można by śmiało uznać, że przypadki te są całkiem autentyczne i nie ma w nich jakiejkolwiek miejsca w PolsceLegendy i pogłoski o duchach, jak również relacje świadków naocznych tego typu zjawisk paranormalnych, spotykane są obecnie w wielu obszarach naszego kraju. Choć do najbardziej wiarygodnych należą relacje z Komisariatu w Konstancinie-Jeziornie, Lasu Rudzkiego i z byłego szpitala psychiatrycznego w Oleśnie, wszystkie opisane poniżej przypadki można uznać za przy ul. Morskie Oko w WarszawieWilla przy ul. Morskie Oko 5 w Warszawie nawiedzana jest prze ducha Hanny, młodej kobiety, która podczas powstania warszawskiego szukała schronienia we wspomnianym budynku. Opiekowała się tam także żołnierzami potrzebującymi pomocy. Młoda Hanna zakochała się w jednym z nich, a pewnego wieczoru, gdy dziewczyna wyszła na jego powitanie z bukietem kwiatów w ręku, została śmiertelnie postrzelona przez snajpera. Podobno Hannę można spotkać w ogrodzie willi po dziś dzień, ubraną w białą suknię i wciąż wyczekującą powrotu swojego ukochanego żołnierza. (źródło 1)Czy duchy istnieją? Willa przy ulicy Morskie Oko w WarszawieDuchy w Lesie RudzkimLas Rudzki w Rudzie Pabianickiej (woj. Łódzkie) było niegdyś miejscem chętnie odwiedzanym przez zamożnych mieszczan. Od lat gości już jednak niemalże wyłącznie miłośników zjawisk paranormalnych. Powiada się, że tuż po wojnie w lesie zaginęła grupa uczniów, która wraz z nauczycielką wyruszyła na spacer i już nigdy nie powróciła do lokalnej szkoły podstawowej (źródło 2). Z relacji wynika, iż duchy dzieci i ich opiekunki rzekomo do dziś krążą między drzewami i ukazują się po zachodzie słońca. Podobno zjawy były widziane przez sporą ilość osób, zarówno spacerujących tam samotnie, jak i w w byłym szpitalu psychiatrycznym w OleśnieW dawnych latach w byłym szpitalu psychiatrycznym w Oleśnie (woj. Opolskie) leczono pacjentów chorujących na gruźlicę. Spora część tych pacjentów umierała w męczarniach, a oddział został zniesławiony z powodu niezwykle wysokiego wskaźnika śmiertelności. Wśród zmarłych pacjentów były dzieci. Miejscowi mieszkańcy są przekonani, że ich duchy do dziś nawiedzają tutejsze sale w poszukiwaniu zemsty za krzywdę, jaką medycy im szpital psychiatryczny w OleśnieW szpitalu psychiatrycznym w Oleśnie zaczęły się dziać dziwne rzeczy pod koniec lat 50’ ubiegłego stulecia (źródło 3). Niedługo potem szpital opuszczono w dużym pośpiechu, a po korytarzach wciąż walają się porozrzucane kartoteki. Wśród nich znajdują się raporty opisujące tajemnicze odgłosy kroków czy przesuwanie się drobnych przedmiotów na półkach. Wygląda na to, że duchy zaczęły nawiedzać szpitalne sale już w tamtych czasach, a to z kolei sprawiło, że personel medyczny uciekł w wielkim popłochu i nie miał zamiaru więcej tam dzieci w Pałacu w SławieZbudowany w XV wieku Zamek w Sławie (niem. Schlesiersee) położony jest w powiecie nowosolskim, w województwie lubuskim. Z opowiadań wielu świadków wynika, że zamek nawiedzany jest po dziś dzień przez duchy małych w SławieCzytelniczka portalu Głogów – Nasze Miasto wybrała się ze znajomymi do pałacu w Sławie, gdzie smartfonem zrobiła dużą ilość zdjęć. Gdy po powrocie do domu zaczęła przeglądać fotografie, dostrzegła na nich białe zjawy w oknach pałacu (źródło 4):Doznałam szoku, duch dziecka pojawił się w oknie. To był chłopczyk w białej koszuli i czapce białej. Wysłałam te fotografie do wielu osób znających się na takim czymś. Potwierdzili moje przypuszczenia, zwłaszcza że na innych zdjęciach tego samego okna nie było niczego, tylko na zdjęciu, na którym byłam ja. A okno było nade mną. Nie dawało mi to spokoju, pojechałam jeszcze raz, ale z kuzynem. Ponownie weszliśmy do środka, na górę, powchodziłam do pokoików, z żalem patrząc na dewastację, jakiej dokonują ludzie, po czym poszliśmy w to samo miejsce, gdzie wcześniej były zdjęcia robione, powtórzyliśmy ujęcia. Gdy spojrzałam na zdjęcia w domu… […] Szok, inne okno i noworodek kilkumiesięczny i dużo innych twarzy w oknie na poddaszu. Jestem zszokowana, nie boję się duchów, ale bardzo ubolewam nad tymi dziećmi, nie daje mi to w Konstancinie-JeziornieJeśli pragniesz się przekonać, czy duchy istnieją, czy też są tylko wytworem ludzkiej wyobraźni, koniecznie powinieneś zapoznać się z wydarzeniami, które doprowadziły do opuszczenia przez policjantów pełniących tam służbę, byłego komisariatu pod Warszawą! Zanim w latach 50' ubiegłego wieku stał się siedzibą Policji, były komisariat w Konstancinie-Jeziornie należał do agentów stalinowskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Na piętrze zlokalizowana była sala przesłuchań więźniów politycznych. Jak przypuszczać, było to miejsce przerażających tortur i cierpień, a także zgonu niejednego przesłuchiwanego. Za tortury miał być odpowiedzialny głównie jeden oficer, który w wyjątkowo barbarzyński sposób przesłuchiwał swoich podejrzanych i to właśnie jego ducha można tu spotkać. Na początku 2000 r. pracujący na parterze budynku policjanci niejednokrotnie skarżyli się na przerażające odgłosy dobiegające z góry, pomimo, iż nikogo tam nie było. Zdarzało się, że wyraźnie słychać było kroki, jakby ktoś schodził po drewnianych schodach na dół w stronę dyżurki. Policjanci byli do tego stopnia przekonani o realności tego zjawiska, że często chwytali za broń lub wzywali swoich kolegów na komisariat w Konstancinie-JeziornieZimą 2001 r. jeden z emerytowanych policjantów dostrzegł tuż obok siebie tajemniczą postać w oficerskim mundurze. W pewnym momencie doszło do sytuacji, w której żaden z policjantów nie chciał brać nocnych dyżurów. W efekcie powtarzających się zdarzeń paranormalnych, których nie dało się w żaden sposób wyjaśnić racjonalnie, policjanci postanowili definitywnie wynieść się z budynku. Obecnie były komisariat w Konstancinie-Jeziornie jest mekką amatorów strasznych miejsc i fotografów, polujących na opuszczone domu jednorodzinnego w AninieW warszawskim Aninie przy ulicy Tulipanowej, w głębi lasu, jakieś kilkaset metrów od terenów zabudowanych, na tyłach tzw. Górki Delmacha stoi opuszczony, powoli rozpadający się dom jednorodzinny (źródło 5). Niegdyś mieszkała tam szczęśliwa rodzina z dwójką dzieci. Niestety w pewnym momencie ich ojciec popadł w długi, których nie był w stanie spłacić. Mężczyzna nie potrafił poradzić sobie z trudnościami życiowymi, aż w końcu całkiem zwariował. Zabił własną rodzinę, a sam zniknął bez dom w AninieW piwnicach budynku znaleziono trzy powieszone ciała. Od tamtej pory posiadłość stoi opuszczona. Krążą pogłoski, że niektórzy widują tam duchy. Większość osób boi się zbliżać do tego miejsca, które zdaniem lokalnych mieszkańców, jest Mielca – Droga w BiesadceW okolicach Mielca przy drodze w Biesiadce po zmroku ludzie widują małego ducha. Ci, którzy ujrzeli zjawę przekonują, że jest to widmo dziewczynki, która stoi zakrwawiona tuż przy drodze. W rzeczywistości na widok zakrwawionego dziecka wielu przejezdnych zatrzymuje się, by udzielić pomocy, ale wówczas zjawa znika. Policja przez jakiś czas dostawała zgłoszenia od kierowców, którzy jadąc drogą z Mielca do Kolbuszowej widzą "zakrwawioną dziewczynkę". Czasem jednak w opowieściach pojawia się dziewczynka z różańcem w ręku, co zważywszy na to, że widzą ją w środku nocy też budzi ich zaniepokojenie lub strach (źródło 6).Biała Dama w Pałacu w ŁańcucieChoć pałac w Łańcucie jest niezwykle imponującym dziełem architektonicznym, jego ponura historia może przerażać. Jedną ze straszących tu zjaw jest Biała Dama (lub Biała Pani), czyli Julia Lubomirska, która w wieku zaledwie osiemnastu lat poślubiła Jana Potockiego. Małżeństwo to nie było jednak udane, a tym mniej szczęśliwe. Jak się bowiem okazuje, Julia bardzo szybko zakochała się w rosyjskim wojskowym, Eustachym Sanguszce. Gdy oficer został wysłany na front, Julia zachorowała na gruźlicę i zmarła w kompletnej samotności. Po dziś dzień jej duch przesiaduje w chińskim saloniku, gdzie pisze listy do swego ukochanego (źródło 7).Nawiedzone miejsca - Gdzie najbardziej straszy poza granicami Polski?Ludzie oczywiście widują duchy na całym świecie – nie tylko w Polsce! Poniżej przedstawiamy niektóre z najbardziej znanych i ciekawych przypadków nawiedzeń z poza granic naszego w Tower of London – Wielka BrytaniaMiejsce dorastania, a także pochówku dzieci króla Edwarda IV należą do największych zagadek historii Wielkiej Brytanii. Zdaniem niektórych, książęta w wieku 9 i 12 lat zostali odizolowani od świata, a tym samym uwięziono ich w Tower of London, gdzie w późniejszym czasie zamordował ich Ryszard III, ich wuj. W rzeczywistości są to tylko czyste przypuszczenia, choć nie można wykluczyć, że tak właśnie się stało. Jedno jest pewne, a mianowicie to, że po raz ostatni dzieci były widziane latem 1483 roku podczas gdy bawiły się w ogrodzie. W 1674 r. w trakcie odbudowy Tower of London znaleziono skrzynię, a w niej leżały szkielety dwojga dzieci (źródło 8), których wiek zdawał się odpowiadać wiekowi zaginionych synów Edwarda IV. Choć jak dotąd nie potwierdzono ich tożsamości, poszlaki sugerowały, że byli to książęta. Szczątki przeniesiono do katedry westminsterskiej, ale duchy dzieci pozostają po dziś dzień w Tower of London. Niejednokrotnie widziano tam duchy książąt, przemieszczające się po klatce schodowej w białych koszulach nocnych, od czasu do czasu głośno się śmiejące. Pojawiają się również na terenie zamku. Z niektórych relacji wynika, że duchy książąt płaczą i przytulają się do siebie. Jakby przeżywali na nowo tragiczne wydarzenie, które skazało ich na to dziecka w zamku Crathes - SzkocjaKolejna interesująca legenda o duchach pochodzi ze Szkocji. W rzeczywistości pewne fakty sprawiają, że duchy z zamku Crathes są czymś więcej niż tylko miejscowym folklorem. W XVI-wiecznym zamku niekiedy widywany jest duch małego chłopca, wraz z duchem osoby dorosłej. Niektórzy twierdzą, że ta osoba dorosła to matka malucha, zaś inni przekonują, że jest to duch kobiety, która służyła w zamku po jego odbudowie w późniejszych małego ducha z zamku Crathes Castle cieszy się dużą wiarygodnością, głównie ze względu na sporą liczbę osób, które widziały ducha (źródło 9). Duch osoby dorosłej zazwyczaj pojawia się w tym samym pokoju i zawsze nosi tę samą zieloną szatę. Unosi się i zatrzymuje przed kominkiem, gdzie podnosi dziecko i kołysze je w ramionach. W XIX wieku pracownicy przeprowadzający remont w Crathes Castle znaleźli szczątki kobiety i dziecka tuż pod kominkiem. Niepokojące odkrycie wyjaśniałoby kilka szczegółów związanych z tą dziecka o pustych oczodołach w Cannock Chase – Wielka BrytaniaW brytyjskim lesie Cannock Chase ludzie czasami widują zjawę przypominającą chłopca z pustymi oczodołami. Las Cannock Chase jest jednym z tych miejsc, w którym nawet najwięksi sceptycy przekonują się, że duchy naprawdę istnieją! Niektórzy świadkowie wspominają o dziewczynce z oczami czarnymi jak węgiel (źródło 10). Czasami zdarza się, że zjawa nawiedza przebywających tam turystów. Ci, którzy natkną się na unoszącą się w lesie i przerażającą postać, zazwyczaj płoszą się i uciekają w przeciwnym kierunku, a podobno to właśnie wtedy rozpoczynają się ich kłopoty! Powiada się bowiem, że intencją zjawy jest skłanianie ludzi do podążania za nią. W jakim celu? Tego niestety nie wiadomo. W niektórych relacjach świadków naocznych, tajemniczy byt opisywany jest jako roześmiany i zabawny. W innych wydaje się, że krzyczy i niepokoi się, jakby szukał drogi ucieczki przed wielkim Cannock Chase w Wielkiej BrytaniiNie wiadomo kim był za życia duch pojawiający się w Cannock Chase, choć pierwsze doniesienia o jego obecności w lesie pochodzą z lat 90’ ubiegłego stulecia. Zdaniem niektórych miejscowych, zjawa z pustymi oczodołami nie jest duchem zmarłego dziecka lecz demoniczną energią powstałą w efekcie serii zabójstw małych dzieci, jaka miała miejsce we wspomnianej okolicy w latach 60’ ubiegłego dziecka na moście Van Sant - PennsylvaniaPodobnie jak same zjawy, również odgłosy wydawane przez niektóre bezcielesne byty mogą napawać przerażeniem nawet największych śmiałków! Do tego typu paranormalnych zjawisk akustycznych zalicza się płacz dziecka pochodzący praktycznie znikąd! Istnieje kilka legend o nawiedzonych miejscach, w których ludzie czasami słyszą przeraźliwy lament dziecięcy, ale most Van Sant w Pensylwanii zasługuje pod tym względem na szczególną głosi, że dawno temu nieznana młoda kobieta powiesiła się na belkach mostu Van Sant, lecz zanim dokonała tego makabrycznego czynu, wrzuciła swoje nowo narodzone dziecko do rzeki. W tamtych czasach samotna matka stanowiła hańbę dla całej rodziny i przypuszcza się, że młoda kobieta nie wytrzymała psychicznie ogromnej presji społecznej. Jak powszechnie wiadomo, morderstwa i samobójstwa to traumatyczne wydarzenia, które często przyczyniają się do późniejszych zjawisk się, że aby usłyszeć płacz dziecka, wystarczy zaparkować samochód na środku mostu Van San i opuścić zamek w Sirmione - WłochyZamek w Sirmione to jeden najchętniej zwiedzanych przez turystów zabytków w północnej Italii. Miejscowi mieszkańcy dobrze wiedzą, że dawno temu w zamku mieszkała młoda para, Ebengardo i jego piękna żona Arice. Żyli szczęśliwie i spokojnie aż do nocy, podczas której wenecki rycerz Elalberto zapukał do nich prosząc o schronienie z powodu silnego sztormu. Para zgodziła się przenocować rycerza, ale ten był tak silnie zachwycony pięknem Arice, że w środku nocy udał się do jej w Sirmione - WłochyDziewczyna strasznie się przeraziła i zaczęła krzyczeć tak głośno, że rycerz prawdopodobnie też się wystraszył i ją zamordował. Słysząc krzyki swojej ukochanej, Ebengardo przybył z pomocą, ale było już za późno na cokolwiek. Ogarnięty złością, Ebengardo chwycił sztylet i zabił weneckiego rycerza. Legenda głosi, że za każdym razem, gdy nadciąga burza, na zamku można zobaczyć jak duch Ebengardo poszukuje swojej ukochanej żony (źródło 11).Bibliografia:1 – Wattpad – Przeklęte Miejsca;2 - Bujam się w Łodzi - W poszukiwaniu duchów – Las Ruda Popioły;3 - AntyRadio - Nawiedzone szpitale w Polsce: Szpital św. Anny w Oleśnie i Szpital Psychiatryczny „Zofiówka” w Otwocku;4 - Głogów Nasze Miasto - W Sławie straszą duchy dzieci? Kim mogą być białe postacie uchwycone na zdjęciach w oknach zniszczonego pałacu?5 – Tu Stolica - Nawiedzony dom w Aninie przy Tulipanowej?6 - Na temat - Duchy straszą w okolicach Mielca? Miejska legenda, która żyje już od wielu lat. Policja dostaje nawet zgłoszenia;7 – Historia - nawiedzonych miejsc w Polsce;8 - Polish Express - Strach tam wchodzić, czyli najbardziej nawiedzone miejsca na ziemi;9 - Fakt - Zrobili sobie zdjęcie przy zamku. W tle był duch?10 - Fakt - Dziecko o czarnych oczach straszy w - Sirmione e Il Fantasma Del Castello | The Ghost Of The Castle.
W malowniczej miejscowości zwanej Konstancin-Jeziorna przy ulicy niecałej, stoi opuszczony komisariat policji. Różne opowieści o nim krążą. Jedne są prawdziwe inne nie. We wszystkich opowieściach powtarzało się to, że straszy tam duch oficera UB. Wyjątkowo złego i okrutnego który torturował więźniów politycznych nawet jeśli mówili co chciał usłyszeć. Pewni młodzi ludzie chcąc zaimponować swoim dziewczynom postanowili pójść i spędzić tam noc. Nazywali się Marcin, Kuba,, Kasia i Justyna. Około 20:00 zebrali się pod drzwiami komisariatu. Obie dziewczyny były przeciwne pomysłowi chłopaków, jednak po długich namowach z ich strony zgodziły się iść z nimi. We czwórkę przeszli przez płot i ruszyli w stronę wejścia. Chłopcy szli pierwsi a dziewczyny kawałek za nimi. Po dotarciu do wejścia okazało się, że drzwi były zamknięte, Kasia i Justyna uznały to za świetny powód żeby tam nie wchodzić jednak Kuba i Marcin byli nieugięci. Powiedzieli, że wyważą drzwi jako, że były stare szybko puściły. Wchodząc do środka poczuli złowrogą aurę tego miejsca. Zamknęli za sobą drzwi żeby ich nikt nie zaskoczył, w tym czasie wyjmując wcześniej przygotowane latarki. Rozglądając się za miejscem do spania przeglądali na parterze wszystkie pomieszczenia. Na końcu korytarza po którym szli był pokój,wydawałoby się idealny o spania. Wykładzina prawie jak nowa jakieś stare drewniane biurko. Gdy już rozłożyli swoje śpiwory postanowili dokładniej przyjrzeć się innym pokojom. Nic w nich nie było oprócz kurzu. Znaleźli również stare cele. Strasznie im się spodobały drzwi do tychże cel. Po powrocie do "bazy" usłyszeli kroki na piętrze budynku. Pomyśleli, że ktoś z nich żartuje, bo powiedzieli kilku swoim kolegom,że się tu wybierają. Nie widzieli po drodze żadnych schodów ale też nie rozglądali się za bardzo więc pomyśleli, że mogli je ominąć. Po wnikliwym szukaniu znaleźli je. Stare zdezelowane schody. Prawdopodobnie nie używane od kilku lat albo i dłużej. Gdy wchodzili na górę dziewczyny się zawahały, ale zapomniały własnych latarek a nie zamierzały zostać obie w ciemnościach. Po dotarciu na górę rozdzielili się na dwie grupy. Jedna przeszukiwała pomieszczenia po prawej druga po lewej stronie. Nic nie znaleźli oprócz jeszcze większej warstwy kurzu. Wrócili na dół i pomyśleli, że to pewnie to ich wyobraźnia. Po tej przygodzie porozmawiali chwilę i położyli się spać. Była to godzina 23:30 Około godziny 3:00 rozległ się odgłos chodzenia i biegu. Cała czwórka obudziła się w tym momencie. Tym razem nie dobiegał z góry, ale z dołu. A dokładniej centralnie pod nimi. Chłopcy od razu zaczęli szukać jakiegoś zejścia do piwnicy. Nic nie znaleźli. W końcu Kuba wpadł na pomysł żeby podważyć wykładzinę w ich "bazie". Wykładzina nie była jakoś specjalnie przytwierdzona do podłogi. Po jej zdjęciu ich oczom ukazała się klapa. Stara drewniana klapa z otworem na środku do wyjęcia jej z podłogi. Wszyscy bardzo się bali. Justyna stwierdziła, że ona nie schodzi. Kasia też nie chciała tam zejść. Marcin i Kuba rozumieli to. Zostawili im jedną latarkę a sami wzięli drugą i zaczęli schodzić po drabinie która chwiała się niebezpiecznie. Po dotknęli podłogi rozejrzeli się po (jak się okazało) dużym pokoju. Było tam bardzo dużo sprzętów. Były tam między innymi: stare maszyny do pisania, szawki z dokumentami i biurka z pieczątkami na nich. Zauważyli też sporych rozmiarów pancerne (jak się domyślali) drzwi. Podeszli do nich i spróbowali je otworzyć niestety bez skutku. Poprosili dziewczyny żeby im pomogły. Zdecydowała się na to tylko Kasia. Zostawiała latarkę Justynie i powoli zaczęła schodzić. Po dotknięciu ziemi Kasia zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Zdziwiła się strasznie jak takie pomieszczenie zmieściło się pod względnie małym komisariatem. Podzieliła się tymi obiekcjami z Kubą i Marcinem. Oni wcześniej nie zastanawiali się nad tym. Stwierdzili, że zastanowią się nad tym później. Gdy we trójkę spróbowali otworzyć te drzwi udało się im uchylić te drzwi. Nagle otworzyły się na całą szerokość. Coś z nich wybiegło, bardzo szybko Marcin nawet nie zdążył krzyknąć kiedy osuną się na ziemię. Kuba próbował się bronić jednak na nic zdał się jakikolwiek opór. Kasia była już na drabinie kiedy coś ją wciągnęło z powrotem. Justyna słyszała tylko szybkie kroki na drabinie. Ledwo zdążyła zamknąć klapę już coś w nią mocno uderzyło. Justyna niewiele myśląc rzuciła się do ucieczki. Za sobą słyszała tylko huki spod klapy. Wybiegając z komisariatu potknęła się o gałąź. Upadła na schody łamiąc sobie kark. Była jeszcze przytomna kiedy czuła, że coś ją wciąga z powrotem do budynku. Później odeszła w mrok. W tym dniu w nocy ludzie z pobliskich domów słyszeli jakby wycie wilka połączone z nieludzkimi wrzaskami. Parę dni później gdy czwórka dzieci nie pojawiła się w domu ani w szkole, rodzice zaginionych zgłosili sprawę na policje. Po przesłuchaniu kolegów i koleżanek zaginionej czwórki policja ustaliła, że poszukiwania trzeba zacząć od opuszczonego komisariatu. Mimo iż przetrząsnęli cały budynek nic nie znaleźli. Wykładzina wcale nie była zniszczona i nic nie wskazywało na to, że była kiedykolwiek ruszana. Po wielu miesiącach umorzono sprawę z powodu braku dowodów i poszlak. Rodzice dzieci nie przestali ich szukać ale ich działania także spełzły na niczym. Sprawy nigdy nie rozwiązano. Jest to moja pierwsza creepypasta więc proszę powiedzcie mi co o niej myślicie i jakie zrobiłem błędy oraz co poprawić. Starałem się robić jak najmniej literówek oraz błędów ortograficznych a jeśli jakieś się pojawiły to przepraszam.
nawiedzony komisariat w konstancinie